Tomasz Wojdyna – bramkarz i trener.
Mieszkaniec Wołomina, absolwent SP nr 1. Miał dziewięć lat, gdy zachęcony przez nauczyciela wychowania fizycznego poszedł, jak to określił, za bratem Markiem do Huraganu. W klubie konsekwentnie piął się w górę, najpierw grał w żakach, następnie w orlikach, trampkarzach, starszych trampkarzach, młodszych juniorach… Teraz gra w zespole, który awansował do piątej ligi.
Tomasz Wojdyna jest bramkarzem, a sądząc po ostatnich osiągnięciach, jest bramkarzem dobrym. Jego zdaniem, żeby skutecznie bronić bramki przed przeciwnikiem trzeba mieć mocną psychikę i wierzyć w swoje umiejętności. Największa wpadka ostatniego sezonu? Mecz z Mazurem Radzymin, w 93 minucie bramkarz zderzył się z zawodnikiem własnej drużyny, a rywal wykorzystując okazję strzelił na 2:2. Największe emocje, tak u piłkarzy, jak u kibiców, wywołują jednak rzuty karne.
– Zawsze się zastanawiam, prawy czy lewy róg – mówi Wojdyna. – Mam taki sposób, że wybieram jeden róg, a jak zawodnik już podchodzi do piłki i za chwilę kopnie, wtedy ja błyskawicznie zmieniam swoje miejsce w bramce. Nie jest to chyba zła metoda, bo na dwanaście karnych obroniłem osiem.
O awansie bramkarz Huraganu mówi:
– Należał się, zasłużyliśmy na to. Uważam, że w przyszłości jesteśmy w stanie awansować do czwartej ligi, a teraz z powodzeniem utrzymamy się w pierwszej piątce.
Tomasz Wojdyna studiuje turystykę, pracuje i jeszcze trenuje drużynę Orlików rocznik 94. O piłce wyraża się w samych superlatywach:
– Piłka to dla mnie wszystko. Nie wiem, co bym robił w domu, gdyby nie treningi i rozgrywki. W piłkę gram już dwanaście lat i będę grał, dopóki nie stracę zapału, ani zdrowia. I dodam jeszcze, że wszystko, co potrafię jako bramkarz zawdzięczam trenerowi Markowi Kamińskiemu.
Wieści Podwarszawskie Nr 33 (748)
21 VIII 2005