Jedyny sponsor strategiczny Stolarka Wołomin SA przestaje utrzymywać Towarzystwo Siatkówki, sztandarową drużynę naszego regionu. Zespół trenera Krzysztofa Felczaka będzie musiał wycofać się z rozgrywek Serii A.
Na posiedzeniu zarządu Stolarka Wołomin SA, które odbyło się 9 maja 2002 roku została podjęta decyzja o wypowiedzeniu umowy na strategiczne sponsorowanie Towarzystwa Siatkówki. Wiadomość ta dotarła do menedżera zespołu, Jarosława Szerszeniewskiego już dzień później i wywołała niemałe zaskoczenie.
Wszystko ta recesja
Z nieoficjalnych źródeł wiadomo, że głównym powodem takiej decyzji są problemy finansowe zakładu przy ulicy Geodetów i zerowy bilans operacyjny. Koszty produkcyjne uległy zwiększeniu, a sprzedaż zmalała. Mniejsze zaangażowanie Stolarki w stosunku do drużyny zaobserwować można było już na początku sezonu 2001/2002, na który sponsor przeznaczył znacznie mniej pieniędzy niż w roku, kiedy siatkarze zaczynali swoją przygodę w ekstraklasie. Suma zmalała o kilkaset tysięcy złotych. Tym razem na cztery miesiące przed inauguracją kolejnego sezonu Stolarka Wołomin SA postanowiła zrezygnować z dalszej współpracy.
– Jest recesja gospodarcza i ogólna, tragiczna sytuacja finansowa kraju. Znajduje to odzwierciedlenie również w sporcie. Ta decyzja nie jest żadną fanaberią. To przemyślana sprawa. Dzisiaj okazuje się, że błędem było przystąpienie w ogóle do tego interesu. Teraz już górę bierze rozsądek. Nas po prostu nie stać już na finansowanie sportu – powiedziała nam prezes Towarzystwa Siatkówki i dyrektor organizacyjno-pracowniczy Stolarki Wołomin SA, Helena Kusiak.
Kazik się cieszy
Kłopoty finansowe klubu nie były tajemnicą. Zadłużenie T.S. Stolarka Wołomin jest cały czas płynne i sukcesywnie rośnie. Na obecną chwilę jest to około 800 tysięcy złotych, które trzeba zapłacić i spełnić kontraktowe zobowiązania, szczególnie w stosunku do zawodników. A na to też nie ma środków. Zdaniem Heleny Kusiak sposobem na rozwiązanie bieżących problemów jest sprzedanie wywalczonego ciężką pracą 6 miejsca w Serii A innemu klubowi z niższej ligi. Kandydatem do takiego przedsięwzięcia jest praktycznie tylko jedna drużyna, której mimo zainwestowania 2 milionów złotych nie udało się awansować do ekstraklasy w minionym sezonie – Kazimierz Płomień Sosnowiec Polska Energia SA.
– Prowadzimy wstępne rozmowy z „Kazikami”. Nic nie zostało jednak jeszcze podpisane czy postanowione. Za dużo włożyłam w to ciężkiej pracy, prywatnych pieniędzy i nerwów, żeby oddać klub bez walki. Negocjacje trwają – powiedziała nam Helena Kusiak.
Wieści Podwarszawskie z nieoficjalnych źródeł dowiedziały się, że drużyna z Sosnowca owszem, jest zainteresowana naszym miejscem, ale cena, jaką oferuje jest wysoce niezadowalająca i nie pokryłaby nawet w połowie długu, jaki ciąży nad Towarzystwem Siatkówki. Prawnie niemożliwe jest, ot takie, sprzedanie sobie ligowego miejsca. Dlatego też wymiana z Kazimierzem Sosnowiec mogłaby nastąpić tylko po uprzedniej fuzji zainteresowanych klubów. Wtedy dopiero „Kaziki” zagrałyby w Serii A, a my w B, jeżeli znalazłby się sponsor, który włożyłby 600 – 700 tysięcy złotych, bo właśnie tyle potrzeba, aby grać w I lidze Serii B. Jednak, jeżeli nie znajdą się i te pieniądze to Stolarka będzie musiała wycofać się z rozgrywek, co będzie oznaczało koniec siatkówki w Wołominie. W naszym mieście brak szerokiego zainteresowania siatkówką, brak jedności sił. W Kędzierzynie czy Częstochowie wszyscy żyją tym sportem, pomagają. Dlatego też mało będzie chętnych, aby ratować drużynę. Duże firmy, indywidualne osoby czy władze miasta nie chcą zainwestować niepewnych pieniędzy, ryzyko w obecnych czasach jest nieopłacalne. Co prawda powstała w Wołominie Rada Patronacka, w której planach była pomoc siatkówce i zespołowi Stolarki. Przewodniczącym tej rady był przebywający obecnie w Nowym Jorku burmistrz Paweł Solis. Wiadomo, że utworzenie takiej struktury nic nie dało, skończyło się jak zwykle na obietnicach i na dobrych intencjach.
Tylko cud
Decyzją wołomińskiego sponsora zaskoczona jest również Polska Liga Siatkówki, która raczej spodziewała się rezygnacji Klubu Sportowego Nysa, którego długi sięgają kilku milionów złotych. PLS ma prawo sama nie dopuścić do rozgrywek drużynę, której niewypłacalność przekracza 200 tysięcy złotych, ale idąc za tym w profesjonalną siatkówkę w Polsce grałoby zaledwie kilka drużyn. Według prezes Heleny Kusiak i menedżera Jarosława Szerszeniewskiego zostało zrobione prawie wszystko, aby poprawić sytuację klubu i utrzymać go na wysokim poziomie.
– O sponsoringu rozmawialiśmy ze wszystkimi możliwymi firmami. To nie jest tak, że nic żeśmy nie robili. Nasza siedmioletnia praca przyniosła wiele sukcesów i radości. Teraz przyszedł czas na kryzys. Jedna firma, taka jak Stolarka Wołomin SA nie poradzi sobie z utrzymaniem profesjonalnej drużyny. Nie można wystartować do rozgrywek z zerowym budżetem. Nie jest tak, że nic żeśmy nie robili. Witold Roman i Marek Strączkowski szukali ratunku nawet u ministra Kaczmarka, bez skutku. Nie mamy pieniędzy na dalszą działalność, więc może rzeczywiście dało się zrobić więcej. Jest już jednak za późno – powiedziała nam prezes Helena Kusiak.
Jeżeli podopiecznym Krzysztofa Felczaka (opinie trenera przedstawimy w kolejnym numerze Wieści Podwarszawskich) uda się rozpocząć kolejny sezon, to Stolarka Wołomin SA ze swojej strony zaoferuje tylko i aż kilka tysięcy miesięcznie (wcześniej 50 tys. złotych – przyp. red.) Sponsoring, wtedy już półprofesjonalny polegałby na zapewnieniu autokaru i drobnej pomocy dla zawodników. W zamian Stolarka miałaby na koszulkach siatkarzy swoje logo. Nazwa firmy w nazwie drużyny byłaby natomiast raczej niemożliwa.
Cała sprawa niesie za sobą wiele wątpliwości i niejasności. To co pewne i nieodwracalne to to, że Towarzystwo Siatkówki traci strategicznego sponsora i traci szansę gry w I lidze. Plany na najbliższą przyszłość są różne, nie wyklucza się rozwiązania klubu.
– Ja chętnie oddam cały ten interes w dobre ręce. Ostrzegam jednak, że tu tylko traci się pieniądze i jest cała masa problemów. Musiałby się zdarzyć cud, żeby Stolarka ponownie zagrała na najwyższym poziomie – powiedziała nam na zakończenie rozmowy Helena Kusiak.
Wszystko ma się wyjaśnić już 17 czerwca na walnym zebraniu zarządu. Zapadnie oficjalne stanowisko i los wołomińskiej siatkówki zostanie przesądzony. Pozostało niespełna dwa tygodnie, jak zostaną wykorzystane przez działaczy, to się okaże. Na razie ten ambitny zespół został potraktowany jak zabawka rzucona w kąt, która znudziła się rozwydrzonemu dziecku. Pozostaje czekać i mieć nadzieję… O każdych decyzjach będziemy informować czytelników Wieści Podwarszawskich na bieżąco.
Jakub Pietrzak
Nr 23 (584) Wieści Podwarszawskie
9 czerwca 2002