Stolarka II – Boruta Kuczbork 3:2
O tym, że potrzebna jest pierwszemu zespołowi Stolarki, druga drużyna, zaplecze i kuźnia talentów, wiedziano od dawna. Dlatego też od jakiegoś czasu w zmaganiach o wejście do drugiej ligi, dzielnie walczą siatkarze Karola Moczydłowskiego, wspierani przez graczy Stolarki I. Jak na razie walka nie idzie najlepiej, o czym może świadczyć niedzielne spotkanie w hali Huraganu z drużyną Kuczborka.
Nasi musieli wygrać, by nie odpaść z dalszej fazy rozgrywek. Motywacja i wsparcie doświadczeniem, miały przesądzić o zdecydowanym zwycięstwie Stolarki. W zasadzie tak było, ale tylko podczas dwóch setów, w których to wołominiacy wygrali spokojnie i gładko do 25:17 i 25:12, (prowadząc w tym drugim 11:2). Ale od kolejnego seta zmienił się diametralnie obraz gry. To goście, młodzi chłopcy, dzielnie stawiali opór trzem naszym rutyniarzom w osobach pierwszoligowych graczy Mariusza Firszta, Jakuba Korpaka, Macieja Wołosza. Zawodnikom Stolarki nagle przestało wychodzić niemal wszystko. Siadła zagrywka, odbiór a nawet spokojne rozegranie. Libero naszego zespołu przyzwyczajony do innych zawodników w ataku nie mógł dopasować wystaw do oczekujących na podanie pierwszoligowców. Nic więc dziwnego, że po wyrównanym secie nasi jednak przegrali do 21.
Set czwarty, przypominał poprzedni. Nasi, jakoś słabo umotywowani, zdekoncentrowani popełniali masę błędów, których nie ustrzegli się nawet pierwszoligowcy. Praktycznie od pierwszych piłek seta, zdecydowane prowadzenie objęli goście: 2:5, 6:8, czy 11:17.Dopiero w końcówce Stolarka zdecydowała się na walkę, co przyniosło natychmiastowe wyniki. Na tablicy pojawiło się 21:21, a w chwilę później 24:24. Ostatecznie jednak, to goście odnieśli zwycięstwo do 24 po słabiutkiej grze Stolarki. Praktycznie na stojąco bez asekuracji a co najgorsze bez zaangażowania.
Decydujący o zwycięstwie w meczu set piąty trwał zaledwie kilka minut. Reprymenda trenera Moczydłowskiego przyniosła skutek. Stolarka wygrała zdecydowanie seta do 6 i mecz 3:2.
– Najważniejsze było zwycięstwo i punkty. To założenie udało się zrealizować, choć sposób w jaki zrobili to gracze nie był najładniejszy. W drużynie zdecydowanie brakowało Grzegorza Pilarza, jego zagrań i uporządkowania gry – mówił po meczu trener Karol Moczydłowski.
(mc)
Nr 2 (563)
Wieści Podwarszawskie
13 stycznia 2002