Stolarka Wołomin – Galaxia Starter AZS Bank Częstochowa 1:3
Nie było wśród wypełnionej po brzegi sali radzymińskiego Ośrodka Sportu i Kultury, sympatyka siatkówki, który w przedmeczowych rozmowach nie liczyłby na sukces wołominiaków.
– Po serii słabszych występów przyszedł czas na walkę z drużyną, prezentującą wysoki poziom. To doskonała okazja do określenia potencjału, jakim dysponuje trener Krzysztof Felczak – mówiono głośno przed meczem. Uzbrojeni w olbrzymi bęben i niezliczoną ilość trąbek, najzagorzalsi kibice nawet nie dopuszczali w najczarniejszych myślach tego, że nasi mogą przegrać w takim stylu. Realia i zajmowane miejsce w tabeli Stolarki, przemawiało jednak, za zwycięstwem gości. Nasi, znani z tego, że lubią robić niespodzianki, wygrywać z najlepszymi, tym razem nie dokonali cudu.
W zasadzie tylko w pierwszym secie siatkarze Stolarki dorównywali poziomem gry Galaxii. Stało się tak dlatego, że podjęli walkę stawiając na bardzo ryzykowną, silną zagrywkę, która czyniła spustoszenie w szeregach obronnych graczy z Częstochowy. W pierwszej części, to oni objęli prowadzenie odskakując na pięć punktów, ale nasi doprowadzili do wyrównania. Udane akcje, dobrze dysponowanego w tej partii Sordyla, pozwalały naszym odrobić straty, a później wyjść na prowadzenie. Przy stanie 22:19 „stolarze”, jakby odpuścili. Pewni prowadzenia popełnili kolejno kilka błędów w przyjęciu i rozegraniu. Na tablicy z wynikami pojawił się kolejny remis 24:24. Dopiero po pięciu piłkach setowych Stolarka wygrała seta do 25. I w tym momencie skończyła się gra naszych zawodników.
Set drugi od pierwszych piłek toczył się pod dyktando gości, którzy włożyli w grę więcej wysiłku niż gospodarze. Praktycznie ani przez chwilę siatkarze z Wołomina nie byli w stanie dorównać dobrze grającej Galaxii, co spowodowało, że ta spokojne wygrała seta do 20 i doprowadziła do wyrównania w setach po 1. Kolejne starcia były już popisem siatkarzy z Częstochowy. W secie trzecim, przegranym zdecydowanie do 17, naszym nie wychodziło nic. Z Sordyla, jakby uszło powietrze a nikt inny nie był w stanie wziąć na siebie ciężaru gry. Zepsute zagrywki, dziurawy jak ser blok i po partii. Decydujący o zwycięstwie set czwarty, to popis gry gości. Zupełnie bez wiary siatkarze Stolarki przystąpili do partii, która okazała się ostatnią tego dnia. Nie udawało się nic a zdobyte jedynie 16 punktów przez naszych, jakby to potwierdzało.
– Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Nie byliśmy faworytami, choć po cichu każdy liczył na sukces. Szkoda, że przegraliśmy tak łatwo, oddając punkty i nie prezentując niczego ciekawego. Nasi przegrali praktycznie bez walki. Może przestraszyli się znanego zespołu – mówił jeden z kibiców, opuszczający radzymińską salę, tuż przed zakończeniem meczu.
Trener Krzysztof Felczak był bardzo ostrożny w wypowiedziach.
– Byliśmy godnym rywalem jedynie do chwili, gdy wychodziła nam zagrywka, później zabrakło moim zawodnikom wiary nie tylko w sukces, ale i swoje umiejętności.
Skład Stolarki: Małkowski, Pliński, Sordyl, Poskrobko, Legień, Roman, Kosmol, Wołosz, Korpak, Otko, Pilarz, Firszt.
M.C
Wieści Podwarszawskie nr 48/200