Huragan Naftgaz Wołomin 84/ 85 – Mazowsze Miętne 1:1
Bardzo ciężki mecz dla obu drużyn, ponieważ spotkały się trzecia i czwarta drużyna, z jednopunktową różnicą w tabeli na korzyść Huraganu. Spotkanie rozpoczęło się z dwuminutowym opóźnieniem, które spowodowali podopieczni Wiesława Jadczaka na znak protestu przeciwko bezpodstawnemu zawieszeniu ich trenera przez Mazowiecki Związek Piłki Nożnej Wydział Wychowania i Dyscypliny na jeden miesiąc po meczu z Marymontem. To, że trener nie mógł wspierać własnej drużyny, też na pewno nie pomagało zespołowi, co było bardzo dobrze widać.
Mecz był dość wyrównany i zacięty. Wołominiacy starali się od początku spotkania narzucić swój styl gry, ale wobec dobrze dysponowanych gości było to trudne do wykonania. W 15 minucie dośrodkowanie, Zbrzeźniak przyjmuje na klatkę, lecz piłka za bardzo odskoczyła, aby skutecznie strzelić. Niedługo potem znowu Zbrzeźniak próbuje strzałem zaskoczyć bramkarza, ale obrona Mazowsza blokuje to uderzenie. Kilka minut później, drybling Motora przy bocznej lini boiska zakończony wrzutką i strzał Nagraby minimalnie mija prawy słupek. Ponownie kiwka Motora, który sprawiał wiele kłopotów rywalom na prawej stronie, ale jego odegrania nikt nie zamienił na strzał. Do końca pierwszej połowy Huragan miał jeszcze kilka rzutów rożnych, natomiast goście kontrowali, ale nic z tego nie wynikało, choć trzeba przyznać, że na niewiele też pozwalali Huraganowi.
Druga połowa wyglądała podobnie, obserwowaliśmy twardą walkę i nieustępliwe próby strzelenia bramki obu drużyn. Tak naprawdę emocje zaczęły się 20 minut przed końcem spotkania, kiedy to po błędzie obrony Mazowsze strzeliło na 0:1. Wydawałoby się, że już jest po meczu, ale nic z tych rzeczy. To jeszcze bardziej rozjuszyło wołominiaków, którzy z furią zaczęli napierać na bramkę rywali. Po jednym z ataków powinien być karny na korzyść gospodarzy, ale sędzia nie dopatrzył się przewinienia. Chwilę później zamieszanie na polu karnym Mazowsza, strzał Zbrzeźniaka, wydawałoby się, że będzie gol, niestety piłka minimalnie minęła lewy słupek. Na trzy minuty przed końcem meczu, rzut wolny pośredni na dwudziestym piątym metrze dla „nafciarzy”, szybkie rozegranie na prawy róg pola karnego, do piłki dochodzi Maciek Nagraba i pięknym strzałem w długi górny bramki doprowadza do remisu. Po tej bramce z kolei goście zareagowali bardzo groźnymi atakami. Huragan mógł jeszcze strzelić jedną bramkę, ale zabrakło precyzji. Mecz zakończył się remisem, który co trzeba dodać nie przynosi ujmy żadnej z drużyn.
W ostatniej kolejce Huragan pokonał Świt Warszawa na ich terenie 1:2. Trzecie miejsce w tabeli oznacza, że wołomińscy juniorzy będą grali w barażach o awans, co jest niewątpliwym sukcesem drużyny prowadzonej przez Wiesława Jadczaka.
Władze klubu niezadowolone
Teraz mamy ciekawą sytuację w wołomińskim klubie. Huragan jest bardzo blisko awansu, a władze klubu sprawiają wrażenie jakby ten sukces nie był wołomińskiej piłce potrzebny. Chłopaki nie mają gdzie trenować, są trzy boiska: na głównym trenować nie mogą, na piaszczystym trenują inne roczniki, zaś na ostatnim trawiastym nikt nie gra, ponieważ jest tam bardzo nierówno i ostatni tam trening zakończył się jednym skręceniem kostki. Dziwne jest podejście włodarzy do uzdolnionej młodzieży, zamiast starać się o stworzenie im jak najlepszych warunków, aby mogli się rozwijać, to cały czas rzucane są im kłody pod nogi, nie ma wsparcia i dobrych chęci. O wyjeździe na obóz też można zapomnieć, gdyż w klubie niby nie ma na to pieniędzy. Ciekawe, że w tamtym roku się znalazły, gdy juniorzy nie muszą jechać na zgrupowanie do Hiszpanii, a przy tym sami dokładają pieniądze na ten wyjazd. Więc koszty się zmniejszają. Jerzy Kacprzak mówi, że pieniędzy na nic nie ma, ale na reaktywowanie Klasy A z graczy szóstek piłkarskich pieniążki już są. Awans ewidentnie jest w niesmak kierownictwu, gdyż po awansie, podopieczni Wiesława Jadczaka będą jeździli na wyjazdy wiele kilometrów dalej, co wiąże się z większymi kosztami, no a przecież tworzona jest Klasa A, a sukces, ciężka praca i jedna z najlepszych drużyn młodzieżowych w województwie mazowieckim się nie liczy, w końcu to tylko juniorzy. Skończy się tak, że będziemy mieli mierną Klasę A i zmarnowaną młodzież.
Kończąc wypada też wspomnieć dobre wyniki rocznika 88. Podejmowali niezbyt gościnnie drużynę Legii, pokonując ją 2:1. Bramki strzelili Suchocki i Pilarczyk. Jest to kolejna ich wygrana i z szóstym miejscem w tabeli niewiele im brakuje punktów do wicelidera. Więcej o meczu Huraganu 84/ 85 ze Świtem za tydzień.
Maciej Bakun
Wieści Podwarszawskie nr 25/2001