Najciekawszym wydarzeniem minionej kolejki było powiatowe derby mareckiej Marcovii z wołomińskim Huraganem.
Wołomiński Huragan znów poniósł sromotną porażkę. W tabeli nadal zajmuje ostatnie miejsce i nic, przynajmniej na razie, nie wskazuje na to, jakoby sytuacja ta miała w jakikolwiek sposób ulec zmianie.
– Przez cały mecz praktycznie nie schodziliśmy z połowy Huraganu – relacjonował spotkanie prezes Marcovii 2000 Marek Zieliński. – Niemal non-stop atakowaliśmy bramkę przeciwnika. Wygrana 5:2 to o wiele za niski wynik. Przewaga dziesięciu bramek oddawałaby wiernie obraz spotkania.
Pierwszego gola wołominiacy stracili już w piętnastej minucie. Po akcji środkiem pola Jaskłowski podał do Kostrzębskiego. Ten zaś posłał piłkę po ziemi tuż przy słupku wprost do bramki Huraganu. W czterdziestej trzeciej minucie podanie z lewej strony boiska prostopadle do bramki w tzw. uliczkę trafiło do Blautenberga. Ten podwyższył wynik na 2:0.
Tuż po przerwie sytuacja powtórzyła się. Znów do Balutenberga z lewej strony dośrodkował Kostrzębski, a pomocnik Marcovii po raz drugi przechytrzył bramkarza Huraganu. W pięćdziesiątej trzeciej minucie do kontrataku ruszyli piłkarze z Wołomina. Po podaniu Słomskiego Turkowi udało się pokonać bramkarza Marcovii. Jednak kilkanaście minut potem znów górą byli gospodarze. W pole karne Huraganu zagrał tym razem Lewandowski. Podanie trafiło do Jaczewskiego. Ten zaś strzałem z przewrotki do kapitulacji zmusił bramkarza wołomińskiego zespołu. W siedemdziesiątej piątej minucie błąd golkipera gości kosztował Huragan następną bramkę, tym razem autorstwa Kobzy. Na dziewięć minut przed końcem za faul Fedorczyka na Chacińskim sędzia podyktował rzut karny. Wykorzystał go Szczepański.
Mówiąc o dziesięciopunktowej przewadze prezes mareckiego klubu nie rzucał słów na wiatr. Szans na strzelenie dodatkowych bramek w całym meczu nie wykorzystali m.in. Jaczewski (2), Jaskłowski (2), Kobza (1), Kozłowski (1), Ochman (2). Razem osiem.
– Wszystkie te sytuacje były stuprocentowymi – mówił Zieliński. – Dzięki nim mielibyśmy szansę na poprawienie bilansu bramkowego, który jest jak na razie dla nas bardzo niekorzystny.
– Graliśmy tak, jak pozwalał nam na to przeciwnik – mówił po meczu kierownik Huraganu Jerzy Kacprzak. – Niestety bez wzmocnień i trenera ten zespół nie będzie mógł grać i odnosić sukcesów. Zarząd klubu podjął już pierwsze działania mające na celu polepszenie sytuacji drużyny. Chcemy odrodzić zespół. Szkoda zmarnować długie lata ciężkiej pracy.
Marcovia wystąpiła w składzie: Ratajczyk, Roguski, Lewczuk, Kostka, Ochman (Lewandowski), Kozłowski (Fedorczyk), Stromecki (Wojciechowski), Kostrzębski, Blautenberg, Jaskłowski (Kobza), Jaczewski. Zespół prowadził Jan Rosłoń.
Huragan zagrał w zestawieniu: Gostyński, Szerszeń, Chaciński, Turowski, Kaczmarek, Turek, Szczepański, Więch, Bieńkowski, Słomski, Matyrba. Bez zmian.
Wieści Podwarszawskie Nr 35 (494)
3 września 2000