Sensacji nie było, bo być nie mogło. Nikt na dobrą sprawę nie wierzył, że młode koszykarki z Wołomina są w stanie pokonań Mistrzynie Polski i czołową drużynę Euroligi. Wszyscy natomiast liczyli na dobry występ podopiecznych trenera Witolda Ziółkowskiego i tu się nie zawiedli. Koszykarki Banku Spółdzielczego Sure Shot Wołomin przegrały różnicą dwudziestu punktów z Lotos VBW Clima Gdynia, ale pokazały przy tym wielkiego sportowego ducha, walkę do końca i nieustępliwość.
Sportowe imprezy najczęściej przyciągają na widownię sympatyków, którzy bawią się doskonale. Niemal rodzinna atmosfera panująca wśród kibiców udzieliła się tym razem w przenośni i dosłownie wszystkim tym, którzy gościli na meczu Sharp Torell Basket Ligi. Stało się tak za sprawą występującej w gdyńskiej drużynie, Małgorzacie Dydek i jej starszej siostrze, dziś pełniącej funkcję drugiego trenera, Katarzynie. Swą sportową karierę obie panie rozpoczęły przed laty w Wołominie.
Oprawa meczu, rozegranej awansem trzeciej kolejki, była niezwykle barwna. Na trybunach zasiedli rodzice sióstr Dydek. Byli, jak zwykle gromadnie, wierni sympatycy wołomińskiej koszykówki, przedstawiciele władz samorządowych. Wszyscy przyszli zobaczyć w akcji panią Małgorzatę i najlepszy zespół żeńskiej koszykówki nie tylko w kraju.
Nie odpuściły
Od pierwszych minut stanęły naprzeciw siebie dwie najlepsze piątki w obu zespołach. Mistrzynie występujące w składzie: Dydek, Troina, Mizrachi, Powell, Biedrzycka już na pierwszy rzut oka prezentowały się znacznie okazalej niż nasze dziewczęta występujące w składzie: Drozd, Mukosiej, Dulnik, Zdziesińska, Drozd. Wołominianki zdecydowanie niższe, od pierwszych minut musiały nadrabiać nie tylko różnicę wzrostu, ale i umiejętności. I to wychodziło zawodniczkom Sure Shot doskonale.
Po pierwszej minucie gry na tablicy wyników widniał remis 2:2, punkty dla naszych zdobyła Martyna Koc. Tak było aż do czwartej minuty meczu, gdyż w międzyczasie żadnemu z zespołów nie udało się trafić do kosza.
Początek wydawał się nerwowy i co dziwne w wykonaniu obydwu zespołów. Pierwsze uspokojenie nastąpiło w połowie kwarty. Zawodniczki z Gdyni objęły dwupunktowe prowadzenie po rzutach osobistych Joanny Cupryś. Później atak wołominianek i celne trafienie Agnieszki Golemskiej. Przez kolejne minuty wyrównana gra i praktycznie punkt za punkt. Tak było aż do 9 minuty. Nieudana akcja naszych kończy się kontratakiem mistrzyń. Bezlitośnie wykorzystują przewagę wzrostu i zdobywają kolejne punkty. Na 10 sekund przed gwizdkiem kończącym pierwszą kwartę jeszcze rzuty osobiste dla Gdyni zamienia na punkty Jekaterina Sytniak. Na tablicy wyników 13 :17.
Z sercem
Druga kwarta rozpoczęła się huraganowym atakiem wołominianek. Już w pierwszej minucie doskonałym trafieniem „za 3” popisała się Agnieszka Golemska. W chwilę później jeszcze dwa dołożyła Edyta Kisiel. Ale zawodniczki Lotosu też robią swoje. Celnie trafia Powell, Dydek, Biedrzycka. W odpowiedzi kolejna „trójka” Golemskiej. Po trzech minutach gry na tablicy jest 22:28. Nieudany atak mistrzyń, piłkę przechwytuje Drozd i rzuca celnie za trzy punkty. W kilkanaście sekund później niemal powtórka akcji i kolejne 3 dla Wołomina. Lekko zaskoczony trener Krzysztof Koziorowicz z Climy prosi o czas. Po jego zakończeniu doskonałą akcję przeprowadzają nasze dziewczyny. W ósmej minucie gry, drugiej kwarty koszykarki Banku obejmują po raz pierwszy prowadzenie 31:30. Kilkanaście sekund później za dwa trafia Małgorzata Dydek. I jest 31:32. W ostatnich sekundach kolejne punkty z rzutów osobistych dołożyła Dulnik, ustalając wynik po pierwszej połowie 35:36. Sensacja wisiała w powietrzu.
Patrz się i ucz
Trzecia kwarta wypadła dla młodych wołominianek najgorzej. Sprężone reprymendą trenerską i wynikiem Mistrzynie Polski wzięły się ostro do roboty. W tej części meczu nasze dziewczyny były jedynie uzupełnieniem mądrej gry gdynianek. Na nic zdawały się ambicje, gdy brakowało umiejętności. Serce do walki nie wyrównywało różnicy wzrostu, a ten jak wiadomo, w koszykówce jest bardzo ważny.
Doskonałą partię rozegrała czarnoskóra Powell zdobywając kilka punktów pod rząd. Wołominianki grały mniej agresywnie w obronie, niecelnie rzucały, nawet spod kosza. Kilka z nich złapało cztery faule, a więc grały ostrożniej. Może dlatego po trzydziestu minutach gry na tablicy widniał wynik 50:64.
Mistrzostwo
Ostatnia odsłona również należała do zawodniczek Lotosu. Pierwsze minuty były pokazem gry w wykonaniu koszykarek Climy. Za trzy, dwa i ponownie „za trzy” trafiały do kosza młodej drużyny Sure Shot. Nasze nie odpowiedziały ani jednym punktem. Stąd też różnica punktowa powiększyła się znacznie, stając się bezpieczna aż do końcowego gwizdka sędziego z Wrocławia. Co prawda zawodniczki Banku jeszcze kilkakrotnie trafiały do kosza gdynianek, ale te całkowicie kontrolowały mecz i posunięcia młodych wołominainek. Ostatecznie mecz zakończył się zdecydowanym zwycięstwem Lotosu Clima Gdynia, który pokonał Bank Spółdzielczy Sure Shot Wołomin 85:65.
– Nie było u nas jeszcze tak słabej drużyny – powiedział z wyraźnym uśmiechem i ironią w głosie trener Ziółkowski z Wołomina, przechodząc obok dziennikarzy prasowych licznie zgromadzonych na meczu. – To prawda, tak słabej jeszcze nie – odparł jeden z dziennikarzy. Tyle tylko, że była to przerwa w połowie meczu. Po jego zakończeniu okazało się, że słabi stali się mocnymi, a mocni słabeuszami. Wygrał faworyt, ale słabeusz też okazał się mocny.
Marek Chrzanowski
Wieści Podwarszawskie Nr 46 (658)
16 XI 2003