Już tylko jednego zwycięskiego meczu brakuje siatkarzom warszawskiej Politechniki, aby awansować do kolejnej fazy play-off rozgrywek I ligi Serii B. Akademicy w dobrym stylu pokonali u siebie drużynę Stolarki Wołomin 3:1 i 3:0. Trener Krzysztof Felczak nie zapowiedział jeszcze złożenia broni. Kolejne spotkanie już w piątek w Wołominie.
Tak jak zapowiadały wcześniej władze wołomińskiego klubu, Stolarka zagrała w Warszawie jedynie o honor i prestiż, ponieważ Politechnika przewyższała nasz zespół o głowę. Z przykrością trzeba stwierdzić, że podopieczni Krzysztofa Felczaka byli tylko dzieckiem do bicia dla zdeterminowanej i dobrze dysponowanej Politechniki. Co prawda w sobotnim meczu Stolarka nawiązywała momentami równą walkę z gospodarzami, uzyskując czasami prowadzenie, ale sytuacja ta wynikała raczej ze słabszej gry warszawskiego AZS-u.
Niedzielna konfrontacja to już tylko popis „polibudy”, a wstyd i rozpacz zespołu z Wołomina. Automatycznie więc i prestiż i honor umknęły gdzieś niepostrzeżenie.
Prus i Mazur
Derby Mazowsza wzbudziły wśród kibiców i działaczy duże zainteresowanie. W malutkiej halce Riviery już na godzinę przed pierwszym spotkaniem wszystkie miejsca siedzące, stojące, a nawet leżące były zajęte. Pod ścianą ściśniętych sympatyków siatkówki zasiadł reprezentant Polski, zawodnik Mostostalu Azoty Kędzierzyn – Koźle, Marcin Prus, nieobecny w ekipie Mistrza Polski z powodu długotrwałej kontuzji kolana. Na drugą konfrontację do stolicy pofatygował się natomiast Ireneusz Mazur, były trener reprezentacji Polski i Galaxii Częstochowa. Jednak najjaśniejszym ośrodkiem w salce Politechniki byli oczywiście kibice z Wołomina, ubrani w klubowe barwy i wyposażeni w sprzęt akustyczno-nagłaśniający, głośno dawali znać o swoim istnieniu. Na nic zdały się te zabiegi, Stolarka grała słabo, co skrzętnie wykorzystali w dwumeczu podopieczni Lecha Zagumnego.
Sportowa trumna
Stolarka Wołomin wyszła na stołeczny parkiet w nieco innym składzie niż zwykle, trener Felczak nie mając praktycznie nic do stracenia postawił na młodzież. Od pierwszych minut zagrali: Maciej Wołosz, Patryk Rek, Piotr Żuber, Maciej Kosmol, Grzegorz Kołodziej, Mariusz Firszt i Hubert Milewski jako libero. Stara gwardia, czyli Otko, Małkowski, Roman zasiedli tym razem na ławce rezerwowych.
– W obecnej sytuacji klubu z Wołomina trzeba dawać szansę na ogranie młodzieży. To oni mogą się jeszcze pokazać i myśleć o siatkarskiej przyszłości. My starsi, doświadczeni zawodnicy musimy już ustąpić im miejsca. Mnie już niebawem czeka sportowa trumna i zakończenie kariery – powiedział nam Witold Roman.
Początek pierwszego, sobotniego seta zapowiadał wyrównaną i zaciętą walkę. Były to jednak pozory. Politechnika szybko odskoczyła na kilka punktów i po dobrym rozegraniu niziutkiego (182 cm) Pawła Woickiego oraz atakach Marcina Drabkowskiego (niegdyś siatkarza Stolarki – przyp. red.) Politechnika prowadziła 11:6. Wtedy też o pierwszy czas poprosił Krzysztof Felczak. Przez moment zaczęliśmy grać lepiej, Mariusz Firszt skutecznie kończył atakiem, a asem serwisowym popisał się Grzegorz Kołodziej. To jednak nie wystarczyło na zmianę losów tej partii. Przede wszystkim słabe przyjęcie Stolarki i brak bloku sprawiły, że przegraliśmy pierwsze starcie 25:20.
Set drugi, to rzeczywiście dobra gra wołomińskiej Stolarki, ale i dużo słabsza postawa akademików. Po naszej stronie siatki bezdyskusyjnie królował Mariusz Firszt, który kończył większość piłek rzucanych przez Kołodzieja. Miejsce fatalnie grającego Patryka Reka zastąpił Jakub Korpak co również znacznie podniosło poziom gry Stolarki. Nie dawaliśmy się także na środku siatki, tam blokował i atakował z krótkiej Maciej Wołosz. Jedno, dwu punktowe prowadzenie należało więc raz do gości, raz do gospodarzy. W konsekwencji jednak siatkarze z Wołomina nie wytrzymali presji przeciwnika i w końcówce partii popełnili dwa szkolne błędy. To przełożyło się na wynik, Polibuda wygrała 27:25 i prowadziła już 2:0.
Urwaliśmy tylko jednego
Stolarka uskrzydlona dobrą grą w drugiej odsłonie postanowiła jeszcze powalczyć w trzecim secie i nie oddać skóry gładko. Politechnika psuła zagrywkę za zagrywką, a my graliśmy równo i pewnie. Firszt był nie do zatrzymania, więc niemal wszystkie piłki były kierowane do niego. Po kolejnym mocnym ataku Stolarka objęła prowadzenie 21:20 i o dziwo nie oddała go do końca, wygraliśmy 25:23. Trener Politechniki, Lech Zagumny był wściekły.
Jak się okazało ostatnia, czwarta tego dnia partia również była wyrównana i zacięta. Sytuacja remisowa lub punkt za punkt utrzymywał się aż do stanu 17:17. Wtedy też Politechnika odskoczyła Stolarce dzięki dobrej grze blokiem na 23:20. Losy meczu zdawały się być przesądzone dopóki na linii zagrywki nie stanął Jakub Korpak. Swoim trudnym serwisem kilka razy zaskoczył warszawskich przyjmujących doprowadzając tym samym do remisu 23:23. Ponownie w końcówce zawodnicy Stolarki nie wytrzymali ciśnienia, atak Polibudy okazał się skuteczniejszy. Drużyna AZS-u zdobyła dwa decydujące punkty wygrywając partię 25:23 i cały mecz 3:1.
Ta ostatnia niedziela
Z uwagi na wczesną porę w niedzielę do hali Riviery przyszło znacznie mniej publiczności, jednak ci, którzy zostali w domu nie powinni żałować swojej decyzji. Mecz był nieciekawy i jednostronny. Stolarka grała po prostu tragicznie, a znacznie lepiej niż dzień wcześniej dysponowana Politechnika zakończyła spotkanie w niespełna godzinę nie tracąc seta. Mimo, że tym razem trener Felczak postawił na doświadczenie wpuszczając na parkiet Grzegorza Otko i Jacka Małkowskiego to nie sposób było zatrzymać akademicką maszynę. Stolarka prowadziła tylko na początku pierwszego seta, kiedy to na wołomiński blok dwa razy nadział się „Drabcio”. To były ostatnie podrygi podwarszawskich zawodników. Brak skuteczności w każdym elemencie gry sprawił, że I set przegraliśmy 18:25, a kolejne dwa 17:25 i 14:25. To był mecz do jednej bramki. Konrad Małecki, Marcin Drabkowski i rozgrywający Polibudy Paweł Woicki praktycznie we trzech rozgromili gości z Wołomina. Sen o Warszawie podopiecznych Krzysztofa Felczaka prysł przez weekend jak bańka mydlana. Politechnice do awansu potrzebne jest tylko jedno zwycięstwo nad Stolarką i chyba po doświadczeniach z Riviery nic nie zapowiada niespodzianki w Wołominie. Spotkanie już w piątek o godzinie 19 na hali wołomińskiego Huraganu.
Jakub Pietrzak
Po meczu powiedzieli:
Krzysztof Felczak, trener Stolarki: – Jest radość z meczu sobotniego i można tylko żałować, że się nie udało. Niestety, za niedzielę można się jedynie wstydzić, zawodziliśmy w każdym elemencie, a Politechnika grała bezbłędnie. Jest jeszcze szansa na walkę w Wołominie, chcemy podnieść ciśnienie gościom z Warszawy i napsuć krwi trenerowi Zagumnemu. Gramy młodzieżą, bo to niewątpliwie przyszłośń Stolarki, budowa nowego zespołu właśnie w oparciu o młodych siatkarzy to aktualne założenia menadżera klubu. Moja przyszłość w wołomińskim klubie to na razie biała plama. Teraz interesuje nas tylko godziwe zakończenie rozgrywek
Jarosław Szerszeniewski, menedżer Stolarki: – Na pewno po tych dwóch meczach jest drobne rozczarowanie. Chcieliśmy powalczyń jak równy z równym, ale to udało się tylko w pierwszym spotkaniu. Celem jak zwykle jest zwycięstwo, ale trzeba zdawać sobie sprawę z siły przeciwnika. Zabrakło nam charakteru i determinacji. Chcemy ograć teraz Polibudę u siebie, jak będzie to się okaże.
Marcin Prus, zawodnik Mostostalu: – Mam wrażenie, że Stolarka podczas tego dwumeczu z Politechniką nie pokazała pełni swoich umiejętności. Nie zmienia to jednak faktu, że zespół z Warszawy jest znacznie lepszy. Akademicy powinni bez większych problemów poradzić sobie w Wołominie i powoli zmierzać do Serii A. Wiem, że zrobią wszystko, aby tak się stało.
Ireneusz Mazur, były trener reprezentacji Polski: – Pierwsze spotkanie było zdecydowanie bardziej zacięte i mogło się podobać kibicom. Stolarka pokazała dużą determinację i wolę walki. Politechnika jednak przez te dwa dni grała konsekwentnie przede wszystkim w założeniach taktycznych i chyba to był klucz do sukcesu. Niedzielny mecz to jednostronne widowisko, które potwierdziło, kto jest lepszy. Politechnika zrobiła już pierwszy krok do Serii A i wszystko jeszcze przed nią.
Marcin Drabkowski, zawodnik Politechniki: – Sobota to mecz walki, momentami było naprawdę gorąco. Stolarka postawiła nam trudne warunki. Jednak już w niedzielę znacznie poprawiliśmy swoja grę i rozgromiliśmy zespół z Wołomina. Nie zakładamy innego scenariusza, mówi się tylko o wejściu Politechniki do Serii A. Nic innego nie wchodzi w rachubę.
Rozmawiał: Jakub Pietrzak
Wieści Podwarszawskie Nr 12 (624)
23 marca 2003