Archiwum

Huragan

Ośrodek Sportu i Rekreacji w Wołominie

Przed startem w Międzywojewódzkiej

Po półrocznym prowadzeniu drużyny juniorów i awansie do Międzywojewódzkiej Ligi Juniorów, przyszedł czas na rozmowę z trenerem Stanisławem Kralczyńskim – jak po tym okresie widzi drużynę i samą pracę klubu.

– Końcówka sezonu pańskiej drużyny była dosyć słaba, czym to było spowodowane?

– Raz, że kontuzje niesamowicie przetrzebiły nasz zespół, następnie miesięczna przerwa w środku rozgrywek również nie wpłynęła zbyt dobrze na formę zawodników. Natomiast, jeśli chodzi o ostatnie spotkanie z Polfą (wygrane przez Huragan po walkowerze), to byłem wcześniej na meczu Polonia Warszawa – Polfa Tarchomin i nakreśliłem zawodnikom plan taktyczny, którego niestety nie zrealizowali.

– Jak w Pana oczach wygląda teraz zespół w porównaniu do momentu jego przejęcia?

– Chłopaki przede wszystkim stali się bardziej zdyscyplinowani, zrobili wychowawczo duże postępy. Poprzednio mieli sporo żółtych kartek, trafiały się też czerwone, teraz nie było ani jednej żółtej i czerwonej kartki. Są również bardziej skonsolidowani, wiedzą czego chcą. Aczkolwiek muszą mocno wierzyć że tylko ciężka praca może im przynieść jakieś rezultaty. W tej rundzie naprawdę mocno trenowali i zasłużyli na ten awans. Godna pochwały była także ich ambicja, dobre jest także to że czasami niektórzy przychodzili sami bez treningów i biegali. To oznacza że naprawdę im zależy i chcą coś osiągnąć. Niewątpliwie są wzorem do naśladowania dla młodszych roczników w klubie. Co do mankamentów, to poprawić należy ich technikę i grę lewą nogą. Mogłaby też być lepsza frekwencja na treningach, a z tym bywało różnie.

– Zawodnicy żalili się, że zbyt mało szkolą technikę, za dużo jest biegania?

– No tak, ale ja nie mam gdzie tak na dobrą sprawę ćwiczyć ich techniki, stan naszych boisk nie umożliwia nam prowadzić dużej gamy takich ćwiczeń. Na obozie chcę położyń na to nacisk. Co do biegania, to zawodnicy sami wiedzą, że kondycja to podstawa, bez której cała reszta nie będzie funkcjonowała.

– Czy będą jakieś wzmocnienia przed nadchodzącym, trudnym dla was sezonem?

– Chcielibyśmy pozyskać kilku zawodników, przydałby się w zasadzie nowy gracz na każdą pozycję. Jak wyjdzie, jeszcze zobaczymy, kluby nie kwapią się do oddawania swoich graczy. Zresztą do nas też zgłosił się Drukarz Warszawa chcąc pozyskać pięciu zawodników, ale im odmówiłem, bo sami nie mamy szerokiej kadry, a na takie poważne granie w Międzywojewódzkiej Lidze Juniorów potrzebne nam jest ze dwudziestu w miarę wyrównanych zawodników, aby była konkurencja w zespole.

– Będą jakieś zmiany w zespole?

– Personalnie, jeżeli nikt nie dojdzie to rewolucji nie przewiduje. Natomiast zastanawiam się nad zmianą ustawienia na 4-4-2. Chciałbym, aby boczni włączali się do akcji ofensywnych, choć takie granie wymaga żelaznej kondycji i asekuracji, jeszcze zobaczymy czym będę dysponował przed samymi rozgrywkami.

– Jak Pan ocenia warunki pracy w klubie?

– Organizacja jest w sumie przeciętna, brak jest bocznego boiska z prawdziwego zdarzenia. Brak jest niekiedy też drobnych rzeczy do treningów, jak choćby pachołków, te co mamy wyglądają jakby je kiedyś ktoś ukradł pracownikom z robót drogowych. Innych rzeczy tego typu też brakuje, przez co nie mam możliwości przeprowadzać im urozmaiconych treningów i jesteśmy zmuszeni do trochę monotonnych ćwiczeń. Do tego wielu pieniędzy nie trzeba, ale włodarze klubu działają nieco opieszale. Pieniądze to nie wszystko, liczy się też sposób myślenia, przy małych nakładach jak się ruszy głową można wiele rzeczy zrobić, poprawić, tyle że trzeba się temu poświęcić.

Dziękuję za rozmowę.

Maciej Bakun

Nr 29 (590) Wieści Podwarszawskie
21 lipca 2002

Skip to content