W 22 kolejce zasadniczej rundy I ligi koszykówki kobiet Bank Spółdzielczy Sure Shot Wołomin niespodziewanie wygrał na własnym parkiecie z liderem rozgrywek Olimpią Poznań 76:64. Olimpia Poznań to najmłodszy zespół w lidze, oparty na złotych medalistkach Mistrzostw Polski, dotychczasowy lider rozgrywek sezonu 2001/ 2002 i główny pretendent do awansu do ekstraklasy.
Do tej pory Olimpia miała na swoim koncie aż 19 zwycięstw i tylko 2 porażki. Więc nic nie zapowiadało niespodzianki na hali Ośrodka Sportu i Rekreacji w Wołominie w sobotnie popołudnie 2 marca. Koszykarki Banku doskonale wiedziały jak ciężko gra się z najlepszymi drużynami w lidze, ponieważ ostatni swój mecz sromotnie przegrały właśnie z zespołem z góry tabeli. Ponadto sztab szkoleniowy z Poznania przytłaczał profesjonalizmem; trener, dwóch asystentów, urocza masażystka i nawet osobisty kamerzysta, a pod opieką tej ekipy, mimo że młode, to już bardzo doświadczone koszykarki Olimpii.
I kwarta rozpoczęła się żywiołową reakcją wołomińskich kibiców, którzy rozrzucili na boisko mnóstwo kolorowego konfetti i mecz musiał być na chwilę przerwany. Oczekiwanie na sprzątaczkę albo chociaż szczotkę okazało się zbyt długie, dlatego też ścinki gazet postanowił uprzątnąć sędzia główny – Sławomir Cesnowski. Pierwsze punkty w meczu zdobyła doświadczona zawodniczka Banku Spółdzielczego, Małgorzata Zaroń i już w tym momencie nastąpił przełomowy moment tego spotkania. Objęte przez wołominianki prowadzenie niespodziewanie utrzymało się do końca meczu.
Już początek w wykonaniu koszykarek mógł podobać się licznie zgromadzonej publiczności. Serią bloków popisała się Martyna Koc, a dynamiczne wejścia pod kosz przeciwniczek prezentowała „Ciotka” – Małgorzata Zaroń. Gospodynie skutecznie broniły, ale również faulowały, po kil ku minutach dwa przewinienia miała już rozgrywająca banku – Adriana Sitarek, więc zastąpiła ją na tej pozycji Magdalena Arażny. Przy stanie 14:7 dla gospodarzy, trener Olimpii – Andrzej Jabłoński poprosił o czas. Nie wiele zmieniło to jednak obraz gry. Poznanianki grały nieskutecznie, ale za to bardzo ostrożnie. W konsekwencji przegrały I partię 18:12.
Druga kwarta podobnie jak pierwsza rozpoczęła się dynamiczną akcją, najstarszej zawodniczki na boisku Małgorzaty Zaroń. Następnie celny rzut za trzy punkty oddała najlepsza tego dnia koszykarka Olimpii, Monika Siwczak-Dajksner. Za chwilę jednak strzałem z tej samej odległości zrewanżowała się wołominianka Anna Kukiełka i powracająca na parkiet Adriana Sitarek. One też przeprowadziły świetną akcje zakończoną punktami. Było już 30:16. Nerwowo zrobiło się na ławce gości, spokojny do tej pory trener Jabłoński zaczął żywiołowo reagować. Szansą na odrobienie strat przez poznanianki stały się rzuty osobiste, które przyznawali sędziowie za bardzo częste faule Banku Spółdzielczego (w połowie II kwarty gospodarze mieli już 8 przewinień). Trener Piotr Orkiszewski musiał dokonać kilku przymusowych zmian, aby nie stracić zawodniczek. Boisko opuściła Zdzisińska, Sitarek i Kukieła, zmieniły je; Arażny, Kisiel i Jasielon. Ta ostania okazała się być czarnym koniem kwarty, zdobywając 5 punktów z rzędu. W końcowej sekundzie celnie za trzy trafiły Poznanianki, a wynik na tablicy po połowie meczu był zadziwiający – 43:31. Bilans po „połówce” nie był korzystny dla Banku, ale tylko, gdy chodziło o faule, ponieważ miał ich aż 14, natomiast Olimpia 6.
Kolejne dwa przewinienia na początku III kwarty dołożyły sobie Sitarek i Zdzisińska i miały już po 4, ponadto Bank zaczął grać nieco słabiej, mniej skutecznie. Pierwsze punkty padły dopiero po 2 minutach meczu, a zainkasowała je rewelacyjnie spisująca się w ostatnich meczach, Edyta Kisiel. Wreszcie zaczął grań również team z Poznania, straty odrabiała zawodniczka grająca kilka lat w Stanach Zjednoczonych – Monika Siwczak-Dajksner oraz najlepsza zbierająca I ligi Kinga Rybarczyk. Wołomin zaczął mylić się w rozegraniu. Doprowadziło to tylko do kilkupunktowej przewagi gospodarzy, było 47:40. Po chwili ponownie ocknęły się koszykarki Banku Spółdzielczego, punktowała Zaroń, Kukiełka i Koc. W zespole gości nastąpiła zmiana rozgrywającej; Dominikę Górczak, zastąpiła córka trenera Jabłońskiego – Aleksandra. Nie wniosła ona jednak wiele do gry Olimpii, która po trzech partiach przegrywała 57:48.
Ostatnia kwarta była praktycznie kopią swoich poprzedniczek, czyli dobra gra w obronie i zdecydowane ataki Banku oraz spokojna i mało skuteczna gra z okresowymi zrywami Olimpii Poznań. Najwięcej zamieszania w szeregach wołominianek w końcówce narobiła Kinga Rybarczyk, która dwa razy efektownie zablokowała Ludmiłę Zdzisińską i zdobyła jeszcze punkty dla Poznania. W między czasie za 5 fauli boisko opuściła rozgrywająca Banku Adriana Sitarek i kapitan przyjezdnych Agnieszka Kusz. Na dwie minuty przed zakończeniem meczu po celnej „trójce” Dominiki Górczak było już tylko 66:62. Nie wiadomo, dlaczego właśnie w tej dogodnej sytuacji poznanianki zaczęły grać bardzo nerwowo i agresywnie, często faulowały, co przynosiło kolejne rzuty osobiste dla Banku Spółdzielczego, które skutecznie wykorzystywała Zaroń i Kukiełka. Na 20 sekund przed zakończeniem spotkania, nieskutecznie rzutami za trzy ratowały się koszykarki Olimpii i w rezultacie przegrały praktycznie z kretesem – 76:64. Natomiast podopieczne Piotra Orkiszewskiego nie miały nic przeciwko tak dogodnemu wynikowi. Grały swoje, grały pewnie i co najważniejsze skutecznie. Teraz już spokojnie mogą myśleć o grze w play-offach, gdzie najprawdopodobniej zmierzą się AZS Jelenia Góra lub Swarzędzką Unią. Życzymy powodzenia!
Skład Banku Spółdzielczego: Zaroń – 21, Kukiełka – 13, Koc – 12, Zdzisińska – 8, Kisiel – 8, Arażny – 6, Jasielon – 5, Sitarek – 3, Rączka – 0
Jakub Pietrzak
Po meczu powiedzieli:
Piotr Orkiszewski, trener Banku Spółdzielczego: – Przeciwnik chyba nas troszeczkę zlekceważył i poniósł tego konsekwencje. Dziewczyny w trakcie meczu uwierzyły, że mogą wygrać i tak się stało. Cieszę się bardzo, to budujące zwycięstwo, które dobrze wróży przed fazą play-off.
Andrzej Jabłoński, trener Olimpii – Przegraliśmy specjalnie i na własne życzenie. Chciałem, aby mój zespół zajął drugie miejsce w tabeli po to, aby nie trafić w play-offach na VBA Climę Gdynię. Było to posuniecie strategiczne, bo spokojnie mogłem ten mecz wygrać.
Nr 10 (571) Wieści Podwarszawskie
10 marca 2002