Po ostatniej porażce Huragan miał szansę do rewanżu na własnym boisku. Huragan podejmował dziesiątkę Marymontu, jako że goście przyjechali w niepełnym składzie. I wydawać by się mogło, że gospodarze uporają się bez problemu, ale przebieg gry był dosyć wyrównany. Owszem wołominiacy byli częściej przy piłce i mieli optyczną przewagę, lecz nie dawało to oczekiwanych rezultatów.
W 10 minucie długie podanie na Zbrzeźniaka, ten oddaje plasowany strzał w krótki róg, ale zbyt lekki aby zaskoczyć bramkarza. Kilka minut później mogła być bramka, ale sędzia dopatrzył się zagrania ręką zawodnika Huraganu. Chwilę później wysoki wykop w okolice pola karnego Marymontu, lecz nie udało się tej zaskakującej piłki przejąć Zbrzeźniakowi. Huragan atakował pozycyjnie ale jakby bez przekonania, zaś rywale ograniczali się do kontr. W 31 minucie najdogodniejszą sytuację w pierwszej minucie miał Nagraba, który po długim podaniu wyszedł sam naprzeciw bramkarza i niestety chybił. Przed zejściem do szatni jeszcze Zbrzeźniak próbował z dystansu zdobyć bramkę, ale jego strzał został zablokowany, a dobita Bakuna była zbyt lekka. Więc pierwsza połowa był remisowa po nijakiej grze Huraganu i asekuracyjnej grze warszawiaków.
Początek drugiej połowy także nie był zbyt porywający, choć Huragan coraz groźniej atakował. W 52 minucie akcja prawą stroną boiska, zagranie do Zbrzeźniaka ten dociągnął do pola bramkarza lecz poślizgnął się i uderzył za słabo. Zaraz po tym kontra gości błąd Miałkowskiego i zakończyło się tylko na rzucie rożnym. Jak nie udawało się podejść blisko bramki więc podopieczni Chojnowskiego próbowali strzałów z dystansu, lecz nie bardzo to wychodziło w czym z pewnością nie pomagała śliska nawierzchnia. W międzyczasie bardzo groźnie zaatakowali piłkarze Marymontu i tylko złemu celownikowi napastników Huragan nadal remisował. W odpowiedzi składna akcja miejscowych zakończona wrzutką i ładnym strzałem z główki. Chwilę później odegranie do Zbrzeźniaka, któremu nie udało się pokonać bramkarza, wyjazd z piłką gości szybko powstrzymany przez pomocników Huraganu odegranie w pole karne, na którym wciąż znajdował się po swej akcji Zbrzeźniak, lecz mądrze nie ruszył się z miejsca żeby nie było spalonego. Do piłki dochodzi Nagraba i ładnym strzałem od poprzeczki z ostrego kąta umieszcza piłkę w siatce. Wreszcie padł długo oczekiwany gol i kibice mogli nieco odetchnąć, natomiast sam Nagraba zrewanżował się za niewykorzystaną sytuację w pierwszej połowie. Po tej bramce w szeregach wołominiaków zauważyć można było trochę ożywienia, lecz dwukrotne strzały z dystansu Gostyńskiego, który swoją drogą chyba nie miał dnia, z daleka mijały światło bramki. W 70 minucie Rutkowski próbuje zamieszać w okolicach pola karnego i zostaje faulowany. Wrzutka z wolnego, ale nikt nie doszedł. Huragan trochę spuścił z tonu, co natychmiast wykorzystali gracze Marymontu, stwarzając dogodne sytuacje. Najpierw kiwka napastnika przyjezdnych, który wkręcił aż trzech obrońców i strzelił, na szczęście dla „naszych”, ponad poprzeczką. Minutę po tym dośrodkowanie warszawiaków i nie popisał się Bakun, od którego odbiła się piłka wprost pod nogi zawodnika przeciwnej drużyny, który co niebywałe, z trzech metrów fatalnie pudłuje. Skoro Marymont nie potrafił wykorzystać takich sytuacji, to nie zasługiwał nawet na remis. A tuż przed gwizdkiem końcowym, Nagraba wyłuskał piłkę obrońcy wyszedł sam na sam efektownie zrobił przekładankę i delikatnie podciął piłkę nad bramkarzem tym samym zdobywając kolejną bardzo ładną bramkę definitywnie pieczętującą wygraną Huraganu. Sam zaś wybił się na gwiazdę meczu – mimo średniej dyspozycji zespołu przeważył szalę zwycięstwa na jego korzyść.
Ogólnie rzecz biorąc Huragan nieco przeważał, ale miał też trochę szczęścia, a jak wiadomo szczęście w sporcie jest bardzo potrzebne. Być może drużyna trochę odpuściła wiedząc, że Marymont będzie grał w dziesiątkę, pomimo tego trzeba przyznać, iż warszawiacy zagrali dosyć solidnie nie dając specjalnie pograć najlepszemu strzelcowi zespołu Zbrzeźniakowi. Ale za to Nagraba go wyręczył. Tak czy siak, najbardziej liczy się to, że mimo iż gra nie szła jakby chciał tego trener, zespół zdobył trzy punkty. Kolejny mecz Huragan rozegra na wyjeździe z Legią Warszawa.
Maciej Bakun
Wieści Podwarszawskie nr 44/2001