Archiwum

Huragan

Ośrodek Sportu i Rekreacji w Wołominie

Przybyli, strzelili, zwyciężyli

Nic nowego, proszę państwa. Bractwo Strzeleckie „Salwa” pojechało na kolejne zawody (wyjazdy opłacają sami zawodnicy) i tradycyjnie, tak jak zwykle, zdobyło puchary i wszelkie możliwe nagrody.

– Drużynowo wygraliśmy – oświadczył prezes Bractwa Jacek Brzuszczyński i dodał, że zwycięstwo nad Łotyszami to rewanż za Wiedeń.

W Międzynarodowych zawodach w wieloboju strzeleckim o puchar starosty Poznania, połączonych z zawodami o puchar Niemieckiej Federacji Strzeleckiej startowało szesnaście drużyn. Wołomin reprezentowały trzy ekipy „Salwy”: dwie męski i kobieca. Zwycięstwo wystrzelali: Jacek Brzuszczyński, Witold Kwiatkowski i Kazimierz Kieś. Dzielnie spisały się także panie: Teresa Wosińska, Marzena Rawińska i Ewa Brzuszczyńska, które w kategorii drużyn żeńskich zajęły pierwsze miejsce. Natomiast Paweł Potocki, Jacek Wierzbicki i Zbigniew Krajewski uplasowali się na piątym miejscu. Indywidualnie wołominiacy także zasłużyli na oklaski, zajęli bowiem najwyższe pozycje, pokonując wszystkich rywali.

Dodatkową konkurencją zawodów była walka o tytuł króla strzelców. Zawodnicy strzelali z pepeszy przypominającej do złudzenia broń z czasów drugiej wojny światowej. I zwyciężyła Ewa Brzuszczyńska, która nigdy wcześniej nie miała w ręku pepeszy!

– Jak to, dziewczyna najlepsza w strzelaniu z pepeszy, ludzie nie mogli się nadziwić – wspomina zadowolony ojciec, Jacek Brzuszczyński.

„Salwa” jest zgraną ekipą, chętnie zapraszaną na zawody, teraz na przykład wybierają się do Szwajcarii. Ale ponoć krąży już taka wieść, że w końcu organizatorzy przestaną zapraszać wołomińskie Bractwo. Bo gdzie nasi strzelcy nie pojadą, to zawsze wygrywają, pozbawiając tym samym innych zawodników możliwości zdobycia medali i pucharów. Ale co zrobić, skoro, jak określił szef „Salwy”, drużynę kobiecą ma najmocniejszą w Polsce. A ponieważ w męskich ekipach ma samych strzelców wyborowych, to nic dziwnego, że prezesowi Brzuszczyńskiemu brakuje już miejsca na puchary.

A.B

Wieści Podwarszawskie nr 42/2001

Skip to content