Archiwum

Huragan

Ośrodek Sportu i Rekreacji w Wołominie

– Co Pan czuł wiedząc już, że na pewno w przyszłym sezonie zagracie w pierwszej lidze? Jak ważny jest dla Pana ten awans?

– Przede wszystkim radość. To mój pierwszy sukces w cyklach seniorskich. Teraz będę mógł sprawdzić się w dojrzałej koszykówce. To dla mnie również sprawdzian samego siebie, tego co od lat robię i jak to robię. Sądząc po wynikach praca nie idzie na marne.

– Czy przed turniejem spodziewał się Pan takiego obrotu sprawy?

– Turniej był bardzo wyrównany. Widać było, że każdy chciał awansować. Wzięły w nim udział same mocne zespoły. Wszystkie spotkania rozstrzygały końcówki. Także my walczyć musieliśmy do ostatniego gwizdka. Przed rozgrywkami nikt nie stawiał nas nawet w gronie faworytów. „Przegląd Sportowy” wymieniał grupę pretendentów nie wspominając o Wołominie. Awans był ogromnym zaskoczeniem dla mediów lokalnych. Kły pokazał więc zespół młody, ale waleczny, ambitny i wyrównany, do tego w dobrej formie.

– Czy w związku z awansem przewidywane są wzmocnienia w zespole OSiR?

– Wzmocnień niestety nie będzie. Choć wystąpimy w pierwszej lidze, gra nasza będzie typowo amatorska. Oczywiście nie znaczy to, że nie będziemy walczyć. Do każdego przeciwnika podejdziemy z jednakową mobilizacją. Do ekstraklasy awansowały wołominianki i to właśnie one będą grały w zespole przyszłorocznego beniaminka. Jeżeli jednak znajdą się fundusze na zasilenie składu, będziemy tym zainteresowani. Pod uwagę weźmiemy wówczas wyłącznie młode zawodniczki.

– Czy to właśnie młodość była w Ostrowi i będzie w przyszłym roku największym atutem zespołu?

– Młodość, waleczność, ambicja. To naprawdę zdolne dziewczyny. Jeżeli dalej będą traktowały koszykówkę poważnie pewny jestem, że będzie o nich głośno. Marzy mi się jednak, by głośno było zarówno o nich, jak i o wołomińskim zespole. Do tej bowiem pory słychać tylko o koszykarkach z Wołomina grających w barwach innych klubów. Wydaje mi się, że to duży błąd lokalnych środowisk, że pozwala się odchodzić tak dobrym i wartościowym zawodniczkom do innych zespołów, miast stworzyć im miejsce i możliwości do gry w Wołominie. Widzę tu nie tylko oczywiste korzyści dla samych zawodniczek, ale również dla miasta i powiatu. Mam nadzieję, że tym razem praca włożona w rozwój dziewczyn nie zostanie zniweczona.

– Czy klub stać na pierwszą ligę? Nie od dziś wiadomo o przeciętnej kondycji finansowej OSiR, czy w związku z tym awans miast sukcesem nie będzie dodatkowym kłopotem?

– To nie będzie droga pierwsza liga. Stać nas na czysto amatorski udział w rozgrywkach ekstraklasy. Co się zaś tyczy awansu, to był on oczywiście potrzebny. W gruncie rzeczy to bardzo młode dziewiętnastoletnie dziewczęta, młode seniorki, które chcą grać i grają dobrze. W tej chwili są najlepsze na Mazowszu. Uważam, że trzeba stworzyć im dogodne warunki do dalszego rozwoju. Choćby już ten fakt uzasadnia potrzebę awansu.

– Jakie szanse ma zespół w konfrontacji z pierwszoligowymi, bardziej doświadczonymi drużynami?

– Przygotowując się do turnieju rozegraliśmy kilka sparingowych spotkań, między innymi z pierwszoligowym Białymstokiem. Piąty zespół w kraju nie miał wówczas łatwej przeprawy z nami, choć dziewczyny podeszły do meczu bardzo zestresowane i ostatecznie uległy. Podobnie było również w meczu ze Szkołą Mistrzostwa Sportu. Zresztą już po turnieju odezwały się do nas inne pierwszoligowe kluby, wyrażające chęć rozegrania podobnych spotkań przed sezonem. Oznacza to, że dziewczyny zostały zauważone i przykuły uwagę tych najlepszych. To już o czymś świadczy. Niemniej jednak, jak każdemu beniaminkowi, również nam będzie bardzo trudno w przyszłym roku. Uważam, że taka konfrontacja będzie dla dziewczyn przede wszystkim kolejną przygodą sportową, tym jednak razem na najwyższym szczeblu państwowym.

– W turnieju udział wzięła Karolina Moczydłowska, wołominianka, która ostatnie lata spędziła w pierwszoligowej Polonii. Czy jej ponowne występy w barwach Wołomina zapowiadają powrót tej zawodniczki do rodzinnego klubu?

– Karolina chciała nam pomóc swymi umiejętnościami, obecnością, doświadczeniem i duchem. Okazała się bardzo potrzebnym członkiem zespołu. Już sama jej obecność wiele wniosła do gry dziewczyn. Same później mówiły, że czuły się lepiej wiedząc nawet, że siedzi obok na ławce. Obecnie nie gra ona z żadnym klubie, czy będzie występowała w Wołominie, nie wiem.

– Jakie są Pana najbliższe plany?

– Między 11 a 13 maja weźmiemy udział w ćwierćfinale Mistrzostw Polski juniorek. Nie ukrywam, że naszym celem jest awans. Są na to realne szanse. Jak to jednak w sporcie bywa, niczego nie można być pewnym na sto procent. Tak więc w maju wyjeżdżamy na turniej, a szkoda, bo można go było zorganizować u nas. Jedynym problemem okazało się jednak zakwaterowanie. Z racji tej, że internat przy „szklarzu” jest w stanie likwidacji, nie mieliśmy możliwości przyjąć tak dużej liczby zawodniczek.

– Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Piotr Łaski

Wieści Podwarszawskie nr 15/2001

Skip to content