Dwukrotna porażka siatkarzy Stolarki z Mostostalem 0:3 ; 1:3
Skuszeni zwycięstwem w ubiegłotygodniowej rywalizacji z Mostostalem Kędzierzyn Koźle, kibice licznie stawili się na sobotnio-niedzielną rywalizację obu zespołów. Ponieważ po pierwszych spotkaniach wynik był remisowy 1:1, liczono na szczęście i wspaniały doping sympatyków Stolarki. O ile na tych ostatnich zawsze można stawiać, to w sobotnim spotkaniu szczęście „stolarzom” nie dopisywało.
Od pierwszych piłek wyraźnie widać było różnicę klas, jaka dzieli oba te zespoły. Mistrzowie kraju, siatkarze Mostostalu bez najmniejszych problemów potwierdzili swą wyższość w pierwszym secie, pokonując Stolarkę w stosunku 26:16. Drugi set sobotniej rywalizacji w zasadzie nie różnił się zbytnio od poprzedniego. Doskonała zagrywka gości i szczelny blok spowodowało wyraźne zdekoncentrowanie siatkarzy z Wołomina. Ani przez moment miejscowi nie byli w stanie przejąć boiskowej inicjatywy i zagrozić drużynie składającej się niemal w komplecie z reprezentacji kraju. Nerwy, szarpanina, łapanie na pojedyncze bloki, wszystko to spowodowało w końcu, że miejscowi przegrali kolejnego seta, tym razem do 16.
Trzecia i ostatnia partia meczu była czystą formalnością. Wiadomo było, że graczom Stolarki, trudno będzie pozbierać się tego dnia i mimo kilku podjętych prób przez Małkowskiego, ostatecznie wołomińska drużyna przegrała seta do 20.
– To, że przegraliśmy mecz z mistrzami nie jest dla nas żadnym wstydem. Cele, jakie założono, przed rundą zasadniczą zostały osiągnięte, a takie mecze jak dzisiejszy powinniśmy traktować jako naukę. Tak też było, mistrzowie zlali nas jak należało, ale w niedzielę będzie już lepiej.
– Trener Felczak wyciągnie wnioski i dobrze ustawi siatkarzy – mówił w chwilę po zakończeniu spotkania jeden z sympatyków TS Stolarka.
Czuję niedosyt
Na pół godziny przed rozpoczęciem niedzielnego spotkania w hali radzymińskiego Ośrodka Kultury i Sportu nie było wolnego miejsca. Na mecz wybrali się wszyscy ci, którzy mniej lub bardziej kibicują naszemu zespołowi. Nie zabrakło przedstawicieli władz obu miasta, pojawiły się znane osoby z życia kulturalnego. Wśród widzów znalazł się również trener reprezentacji Polski siatkarzy Ryszard Bosek.
Pierwszy set określić należy mianem wspaniałej gry obydwu zespołów. Ani przez moment nie przypominało zmagań sobotnich i to nie tylko za sprawą zawodników z Wołomina. Do wysokiego poziomu gry przystosowały się dwa zespoły. Siatkarze z Wołomina nie popełniali szkolnych błędów w przyjmowaniu i zagrywaniu piłki. Ataki były silne, i co najważniejsze, celne. Pierwsze punkty zdobyli goście, ale już w chwilę później doskonałą grą (głównie silnymi zbiciami z pierwszej i drugiej linii) popisywał się Sordyl. W sukurs zawodnikowi poszli inni gracze drużyny (Firszt, Legień) i przy wyrównanej grze ostatnie piłki należały do miejscowych. Doskonałą partię rozegrał mierzący 205 cm, Pliński, który kilkakrotnie złapał na pojedynczy blok atakujących siatkarzy Mostostalu: Papke i Prusa. Po trzydziestu minutach Stolarka pokonała Koźle 25:23. Wśród kibiców zapanowała euforia. Na parkiet posypało się konfetti, z setek gardeł pobrzmiewał chóralny śpiew.
W drugiej odsłonie niesieni dopingiem gracze z Wołomina początkowo osiągnęli niewielką przewagę, ale przy stanie 4:4 jakby stanęli. Od tej chwili ataki gości, głównie za sprawą Papke, Prusa i Świderskiego były nie do obrony. Ponownie w szeregi siatkarzy Stolarki wdarły się nerwy. Kilka nieudanych zagrywek Legienia i Żukowskiego, błędów rozegrania piłki spowodowało, że trener Felczak wprowadził na parkiet nowych zawodników. Ale i ich gra nie była najlepsza. Mostostal osiągnął znaczną przewagę, 18:10 i nie oddał jej aż do końca seta, który wygrał do 16.
Trzeci set przypominał momentami spotkanie z soboty, kiedy to gracze z Wołomina w zasadzie nie mieli nic do powiedzenia, stając się jedynie tłem dla siatkarzy mistrza kraju. Od pierwszych piłek ton grze nadawał Mostostal, coraz to popisując się udanymi zagrywkami. Większość punktów w tym secie gracze Stolarki zawdzięczają podstawowym błędom siatkarzy z Koźla, którzy kilkukrotnie w tej odsłonie zagrywali w siatkę. Ten najkrótszy set, rozgrywany był pod dyktando graczy Mostostalu i ani na chwilę „stolarze” nie zagrozili mistrzom. Trzykrotne udane bloki graczy z Wołomina nie mogły przybliżyć zwycięstwa. Ostatecznie set zakończył się zwycięstwem Mostostalu do 12.
Najbardziej dramatyczną okazała się czwarta odsłona meczu. Po uwagach trenera Krzysztofa Felczaka, siatkarze przystąpili do gry bardzo skoncentrowani. Pierwsze punkty zdobyli miejscowi, ale walka o każdy następny była niezwykle wyrównana. Prowadzenie w secie zmieniało się co chwila. Zawodnicy Mostostalu zmienili rodzaj zagrywki, stosując znacznie lżejszą, co ułatwiało zadanie graczom miejscowych. Po kolejnym remisie, Stolarka odskoczyła na dwa punkty, po błędach dobrze grającego dotąd Prusa i asie serwisowym Mariusza Firszta, było 23:21. Wydawało się, że to prowadzenie spokojnie utrzyma do końca seta i doprowadzi do tie breaku. Ale tak niestety się nie stało. Dwie nieudane akcje wołominiaków i po 23. Kolejny punkt dla Mostostalu po zablokowaniu zbicia Sordyla. W chwilę po tej akcji do wyrównania doprowadza Pliński. Atak Prusa w pole i jednopunktowe prowadzenie gości. Dwa ostatnie punkty to zasługa obrony gości, która wybroniła piłkę umożliwiając atak. Ostatecznie po dramatycznym secie Mostostal pokonał Stolarkę 27:25 i w meczu 1:3.
Po spotkaniu na krótkiej konferencji prasowej trener Krzysztof Felczak stwierdził:
– Czuję niedosyt, mogło przecież dojść do tie breaku.
To prawda, bo z podobnym odczuciem, opuszczali halę sympatycy wołomińskiej siatkówki.
M.C.
Wobec przegranej siatkarze Stolarki zmierzą się z drużyną Stali Nysa.
Skład Stolarki: Małkowski, Pliński, Firszt, Legień, Sordyl, Żukowski, Otko, Sadecki, Milewski, Laskowski, Kołodziej
Wieści Podwarszawskie nr 9/2001