– Po dwudziestu sześciu latach wróciłem do tego miejsca, z którego wyszedłem, historia zatoczyła koło – mówi na powitanie Jerzy Kuś, dyrektor Ośrodka Sportu i Rekreacji przy ul. Korsaka w Wołominie.
Jest sobotnie, chłodne i deszczowe przedpołudnie. Na terenie ośrodka wre robota, dobiega końca malowanie, trwa wymiana ogrodzenia wokół boiska. Nowe, wykonane własnym sumptem, a więc oszczędnie, betonowo-metalowe ogrodzenie, będzie w barwach Wołomina (zielono-żółte) i OSiRu (żół- to-zielono-czerwone).
– Porządkowanie zacząłem od frontu, od poprawienia estetyki wejścia głównego. Ale konieczne było także wycięcie zbędnych betonowych postumentów i usunięcie gałęzi nad trybuną.
Stanowiska nie robią wrażenia
Dwa tygodnie temu, 13 czerwca Jerzemu Kusiowi zaproponowano stanowisko dyrektora Ośrodka.
– Jak ktoś obejmuje nowe stanowisko, zaraz mówi się o układach. Ale ja przyszedłem tutaj nie dla stanowiska, bo stanowiska nie robią na mnie wrażenia. Chciałbym tutaj naprawdę coś zrobić, a myślę, że moje dotychczasowe doświadczenie będzie w tym pomocne. Wiedziałem wcześniej jak wygląda obiekt, jak wielkiej pracy wymaga ten teren. Ale należę do ludzi aktywnych, optymistycznie nastawionych do życia. Zaczynanie czegokolwiek z nastawieniem pesymistycznym z góry skazane jest na przegraną.
Obraz nędzy oczka wodnego
Pierwsze wrażenie nowego dyrektora?
– Miałem takie wrażenie, że tutaj panowała niemoc i stagnacja, i pewnych rzeczy już nie dałoby się zrobić. Ja uważam, że do prac porządkowych niekoniecznie potrzeba pieniędzy, niezbędne są za to dobre chęci i właściwa organizacja.
Wygląd obiektów też niespecjalnie przypadł Jerzemu Kusiowi do gustu.
– Teren jest bardzo atrakcyjny, duży, prawie osiem hektarów, ale nie do końca wykorzystany i właściwie zagospodarowany. Przykładem niech będzie staw, jedyne w Wołominie oczko wodne. O tym, jak bardzo staw jest zanieczyszczony, mówić chyba nie trzeba. Obraz nędzy dopełniają całkowicie zniszczone ławeczki wokół akwenu. W czasie wakacji planuję oczyszczenie brzegów stawu z betonu, gruzu, skąd taki pomysł, żeby te śmieci wrzucić do stawu. A już w przyszłym roku należałoby oczyścić dno stawu, pogłębić je i uregulować brzegi. I wtedy dopiero staw spełniałby swoją rolę, powszechnie dostępnego miejsca rekreacji.
W trakcie remontu wychodzą braki
Ale i tak najważniejsza jest rozbudowa hali sportowej. Na inwestycję przeznaczono w budżecie miasta pięćset tysięcy złotych. Jest już wykonany projekt, po jego zatwierdzeniu i wyborze wykonawcy będzie można rozpocząć budowę widowni, która pomieści około trzystu osób.
– Inwestycja jest podzielona na dwa etapy, ale dobrze byłoby w tym roku zakończyć ją w stanie surowym. Konieczne będzie na jakiś czas wyłączenie hali z użytku, w planach jest przecież modernizacja całego stropu, zmienione będzie też oświetlenie, podłoga, po prostu będzie to kapitalny remont. I jestem optymistycznie nastawiony do tej inwestycji, chociaż wiem, że w trakcie każdego remontu wychodzą różne braki i pilne potrzeby.
O budowie nowej hali dyrektor nie mówi zbyt wiele:
– Myśląc perspektywicznie, na pewno taka hala jest niezbędna. Każdy obiekt sportowy wzbogaca, daje możliwości rozwoju, podnoszenia poziomu sportu kwalifikowanego.
Nie powstydzimy się przed gośćmi
Czy aby na pewno obiekty sportowe w mieście powiatowym powinny wyglądać tak, jak przy ul. Korsaka w Wołominie? Zdaniem Jerzego Kusia teren rekreacyjno-sportowy, miejsce spotkań a zarazem miejsce krzewienia sportu, powinien być wizytówką każdego miasta.
– Poprzez sport jesteśmy sprawniejsi, w ogóle ruch wnosi bardzo wiele w życie każdego z nas. Ale rzeczywiście do zrobienia pozostało jeszcze wiele, na przykład wokół stadionu są plastikowe siedzenia dla ponad pięciuset osób. Dla pozostałych są tylko betonowe postumenty, na których można wyłącznie stanąć. Koniecznie trzeba zaprojektować nowe ławki, w czasie wakacji wykonamy kolejne dwieście miejsc siedzących. Już wkrótce wygląd estetyczny stadionu poprawi się na tyle, że nie powstydzimy się przed żadnym gościem.
Chcę nadrobić tamten czas
– Koniecznie musi być przywrócona dawna funkcja ośrodka – uważa dyrektor OSiR. – Powinno być to miejsce zarabiające na siebie, z bazą noclegową i zmodernizowaną halą. Obecne zarobki, wpływy z dzierżawy części budynku urzędowi pracy i drobne wpłaty z reklam, to zdecydowanie za mało. Natomiast, gdy będzie tutaj baza hotelowa, jesteśmy w stanie zaoferować usługi dla wszystkich. Właśnie taka funkcja obiektu, dostępnego i wszechstronnego, powinna zostać przywrócona.
Planów jest dużo, bardzo dużo i można pisać o nich w nieskończoność.
– Każdy szuka czegoś w życiu, chce coś zrealizować. Odkąd pamiętam, zawsze miałem kontakt ze sportem, chę na kilkanaście lat wypadłem ze sportu czynnego. Teraz chcę nadrobić tamten czas. I będę usatysfakcjonowany, jeśli zrealizuję chociaż część moich zamierzeń.
Agata Bochenek
Wieści Podwarszawskie Nr 28 (487)
16 lipca 2000