Archiwum

Huragan

Ośrodek Sportu i Rekreacji w Wołominie

Tegoroczny sezon siatkarze Stolarki rozpoczęli porażką. W piątek ulegli w trzech setach wałbrzyskiemu Chełmcowi. W sobotę po reprymendzie trenera Felczaka, zrehabilitowali się i rozgromili gości, również w trzech partiach.

– Nigdy nie widziałem tak dobrze broniącego zespołu w IB – mówił w piątek o Chełmcu kierownik T.S. Jarosław Szerszeniewski. – Mecz stał naprawdę na bardzo wysokim poziomie. Chełmiec to nie są chłopcy do bicia, jak się może wydawać. Razem z Bielskiem będzie naszym głównym rywalem w tym sezonie.

Innego zdania byli kibice.Przed sobotnim rewanżem słychać było dosadne słowa krytyki kierowane pod adresem siatkarzy Krzysztofa Felczaka. Jednogłośnie piątkowe spotkanie uznano za nieudane. W każdej jednak partii podopieczni Stolarki już na samym początku obejmowali prowadzenie, w drugiej nawet 4:1. Wielokrotne zaś wyniki remisowe w całym meczu również mogą wskazywać na zażartość walki, jaka miała miejsce na wołomińskim parkiecie, w piątek. W końcu niewielkie różnice punktowe ostatecznych wyników też świadczą na korzyść siatkarzy Stolarki.

Według kierownictwa klubu mecz stał na wysokim poziomie, ale niezbyt pozytywnie o swoich poczynaniach wypowiadają się nawet sami zawodnicy.

– W piątek było bardzo ciężko i zagraliśmy źle, głównie przyjęciem – przyznaje kapitan zespołu, Jacek Małkowski. – To od strony sportowej, a dodatkowo lekka trema związana z początkiem sezonu, nowymi zmianami, niepewność w jakim składzie wystąpimy, gdyż do końca nie było wiadomo, czy zagrają Tomek Laskowski i Zbyszek Żukowski to wszystko wpłynęło na obraz gry.

– W piątek zespół zagrał zdecydowanie źle – dodaje nowy środkowy Stolarki, Zbigniew Żukowski. – Było to wynikiem spięcia zawodników, nie tyle presji, co chęci pokazania się, z jak najlepszej strony przed publicznością.

Udany rewanż

W sobotę Stolarka zdecydowanie górowała nad przeciwnikiem już od samego początku spotkania. W pierwszym secie siatkarze Krzysztofa Felczaka szybko odskoczyli od Chełmca i po kilku minutach prowadzili nawet 18:9. Mimo mocnych nacisk ów ze strony gości, zakończyli partię z wysoką, dwunastopunktową przewagą (25:13). W drugiej wołominiacy nie przestawali nękać zespołu z Wałbrzycha. Goście znacznie do tego spuścili z tonu, co pozwoliło na zwiększenie przewagi przez siatkarzy trenera Felczaka. Kończyli oni seta z ponad szesnastopunktową różnicą, jak się okazało, nie do odrobienia dla Chełmca. Czując zbliżającą się porażkę zaczął również i on nieco stawiać opór wołominiakom. Kilkakrotnie więc remisowano w ostatniej partii (11:11, 12:12, 14:14). Było już jednak za późno, aby goście mogli zagrozić pewnym siebie wołominiakom. Końcówka spotkania należała zdecydowanie do nich.

– Drugiego dnia podeszliśmy zupełnie na luzie do rewanżu – mówi Zbigniew Żukowski. – W podstawowych elementach gry, jak na przykład, w przyjęciu nie popełnialiśmy już błędów. To dało znacznie lepsze efekty.

– Drugi mecz to już walka od początku do końca – komentował Tomasz Laskowski potwierdzony do gry dopiero na kilka godzin przed pierszym spotkaniem. – Chełmiec nie okazał się taki straszny, jak się to początkowo wydawało.

Wyniki kolejki: piątek 0:3 (21:25, 22:25, 20:25) sobota 3:0 ( 25:13, 25:9, 25:21)

W zespole T.S. zagrali: sobota – Małkowski, Parkitny, Żukowski, Firszt, Aleksandrowicz, Pliński, Milewski (libero) oraz Laskowski, Sadecki i Otko. Niedziela – Małkowski, Żukowski, Milewski, Aleksandrowicz, Laskowski, Pliński, Sadecki oraz Parkitny.

Wieści Podwarszawskie Nr 44 (452)
7 listopada 1999

Skip to content